Dzisiaj trochę inaczej, a mianowicie o recyklingu. Kilka lat temu wymienialiśmy meble w salonie.Drewniany stelaż z kompletu wypoczynkowego postanowiliśmy wykorzystać na tarasie.Chociaż na jeden sezon. Nie sądziliśmy, że drewno wytrzyma naszą zmienną aurę . Mąż z desek zrobił siedzisko. Całość pomalowaliśmy, skompletowaliśmy poduchy i cieszymy się mebelkami już piąty sezon. Każdego roku, na wiosnę siedziska na nowo malujemy i szyję nowe ubranka na poduchy, dlatego każdego roku mam "nowe" mebelki na taras i nowy kolorowy wystrój.
W poprzednich latach było wszystko w kolorze kremowym. W tym roku jest biały i brzoskwiniowy.
Na zdjęciu jeszcze bez poduch.
Stolik do kompletu zrobił mój mąż.
Tym razem przysiadły na nim brzoskwiniowe motyle.
Szablony były w Werandzie.
Drugi komplet, przy wyjściu z kuchni również zrobił mój mąż.
Może nie jest to szczyt nowoczesności i super dizajnu, może trochę zakrawa to na kicz, ale czy musi być kupione nowe, skoro stare lub zrobione własnymi rękoma jest wygodne i dobrze nam służy?
Po co napychać kieszenie zagranicznym marketom.
Wszystkim pracom renowacyjnym przyglądał się Nodi.
Na tym kończę na dziś, pędzę do moich dziergadeł.