piątek, 20 września 2013
Chleb nasz powszedni
Dzisiaj zajmę Wam czas kulinarnie, wypiekowo. Z racji tego, że w moim ogrodzie z roku na rok mamy więcej grzybów, w miesiącach jesiennych jemy grzyby (głównie maślaczki) pod różnymi postaciami. Dzisiaj postanowiłam zrobić zwykłą zupę grzybową, ale podać ją w nieco inny sposób.Upichciłam ją z grzybków, które w połączeniu z jesiennymi kwiatami nastroiły mnie jakoś tak nostalgicznieZupę zamiast z talerza zjedliśmy z takiego oto chlebka. NIestety aktualnego zdjęcia nie mam, więc wrzuciłam starsze zdjęcie, żeby było obrazowo.Chlebek upieczony przez mojego męża. Aktualne zdjęcie za to zrobiłam innym wypiekom mojego męża. Na śniadanko można sobie wybrać. To tylko niektóre jego dzieła. Pychotka. Teraz już wiecie skąd te moje kilogramy, ale mam mocne postanowienie, że codziennie będę chodziła z Tobim na długi spacer. To tyle o jedzonku. Drutowo i szydełkowo też się dzieje. Serdecznie Was pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam grzybki i zazdroszczę, że masz je w zasięgu ręki. Wielkie uznanie dla męża, mój lubi gotować, ale wypieki to tylko ja, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMój mąż jest piekarzem, więc to jego "chleb powszedni":)))
UsuńFajny ten mąż :) Uwielbiam grzyby zazdroszczę zbiorów!!!!:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń