niedziela, 8 grudnia 2013

Wyrabiania resztek c.d.

W ramach wyrabiania resztek, zrobiłam do kompletu z tą czapką, komin dla Agaty.
Kolory ciut inne, bo zamiast kremowej użyłam jasnoszarej. Kremowej już nie miałam, a nowej kupować nie chciałam. Tak też jest dobrze. Grunt, że grzeje.

Następny post będzie świąteczny.
Na razie to wszystko. Pozdrawiam serdecznie.

wtorek, 3 grudnia 2013

Mikołajkowo


Zawzięcie dziergam sweter na drutach, również kilka mniejszych dzianin mam zaczętych. Niestety pokazać na razie nie ma co, dlatego dzisiaj pokazuję prace mojej córki. Dla swojego narzeczonego przygotowała taką skarpetę. Jak będzie grzeczny, to może Mikołaj ją czymś wypełni.


Skarpeta uszyta jest ręcznie z filcu, ozdobiona satynowymi kokardkami.


Do swojego pokoju wykonała pasujący kolorystycznie wieniec adwentowy

Zdjęcia teraz robi się fatalnie. Za oknem ciemno i ponuro, dlatego przepraszam za cienie, które wyszły na zdjęciach.
Zmykam do moich robótek.

Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

niedziela, 1 grudnia 2013

Z resztek

W ramach akcji wyrabiania resztek powstała taka oto czapa. Robiona francuzem, we dwie nitki, ruda i brązowa Lanagold Alize





a to mój maleńki Nodi

łapki brudne, bo szaleje z Tobim i Sabciem po ogrodzie,
wszystkie psy dogadują się bardzo dobrze,

szaleństwom i zabawom nie ma końca

piątek, 29 listopada 2013

Adwentowo

Za dwa dni adwent, więc trzeba się przygotować. Przede wszystkim musi być wieniec adwentowy i dzisiaj takowy poczyniłam.



Drutowo tez się dzieje, ale jakoś powoli.

Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia innych moich prac.

wtorek, 26 listopada 2013

Bajka o Nodim

Dzisiaj chcę Wam przedstawić Nodiego. Nodi to 9-cio tygodniowy maltańczyk. 
Kłębek radości i miłości.


Jest prezentem urodzinowym. Wprawdzie urodziny obchodzę dopiero za miesiąc, ale  tak bardzo go chciałam, że mąż kupił go już teraz.
Czapeczka wykonana na szybko, na potrzebę zdjęcia


Modelem raczej nie będzie, bo zdjęcie mu zrobić to cud.

Pozdrawiam. Dobranoc

sobota, 23 listopada 2013

Jak Zeflik gybis straciył

Jako, że jestem rodowitą Ślązaczką czasami jak mam wenę piszę śmieszne historyjki naszą śląską gwarą. Wczoraj miałam jakieś rozjaśnienie umysłu i też taką historyjkę napisałam.

Pojechoł se roz Zeflik na Słowacyjo, na basyny z gorkom wodom, coby se trocha stary grzbiet wygrzoć.
Krziż  go boloł pierońsko, to se Zeflik pomyśloł, że sie trocha w tych zdrowotnych wodach, co to wszyscy zachwalajom, wykuruje. Leżoł se Zeflik fajnie na leżaczku, koło niego jego baba dali siedzieli se jego przociele. Tak se pogadywali o tym i owym, ale sie im zaczło mierznyć. Bo na tej Słowacyji basynów i rułow roztomańtych do sjyżdżanio było moc. Same fajne rzeczy. Zaczli przociele Zeflika namawiać na te atrakcyje. Boł on sie trocha, że jak na taki ruczy sjedzie, to go w tym bolawym krziżu szczyknie i trza bydzie do chałupy jechać, ale Zeflik je chłop pocieszny to sie doł skusić na tako  ruczka z kerej zjyżdżało się na madracku. Nie była ona za wielko to se myśloł, że sie mu nic złego nie stanie. Żeby było śmiysznij lyg se na madracku na brzuchu, gymbon na doł i heja do wody. Jak czasnył cielskiym o woda (a cielsko mo słuszne) to madracyk piznył mu w gybis, kery w jednym momyncie mu wypod do wody. Jak sie Zeflik wynurzył z wody jego baba zaroz zmiarkowała, że coś je nie echt, ale o gybisie nie pomyślała. Dopiyro jak mu na gymba pozaglondała, kapła sie co je grane. Piyrsze nie wiedziała, czy sie śmioć, czy płakać, a potym jak rykła śmiychym to myślała, że pynknie. Ale mina od żeflika jom zaroz otrzeźwiyła.. Co było robić. Pognała baba do przocieli poradzić sie co robić. Uradziyli, że pojdom do ratownikow coby wstrzimali na chwila ruch na ruczy, a biydny Zeflik i jego przociel bydomnurkować za nieszczynsnym gybisym. Jak uradziyli tak też zrobiyli. Słowacki ratowniki nie bardzo rozumieli co je grane, ale że to chopy były uczynne, zgodziyli sie. Zeflik i przociel nurkowali tak, że yno dupy im furczały nad wodom,ale gybisa nie znojdli. Musioł Zeflik strata przeboleć, a po przijeździe poszoł do dyntysty nowy gybis se obsztelować. Nie dość, że se chorego krziża na tych ciepłych wodach nie wylyczył,to jeszcze strata mioł na zymbach. Do dzisiej wszyscy w familiji ta jego historia wspominajom, a Zeflik śmieje sie razym z nimi.


Wiem, że mało osób to zrozumie dlatego teraz druga wersja.

Jak Józef zgubił protezę zębową

Pewnego razu wybrał się Józef na Słowację na baseny z wodą termalną. Miał chory kręgosłup, więc miał nadzieję, że ciepła, termalna woda trochę mu pomoże. Leżał sobie Józef spokojnie na leżaczku, obok jego żona i ich krewni, kuzynostwo. Rozmawiali sobie, kiedy zaczęło im się nudzić, a że nie przyjechali tam, żeby na leżakach siedzieć zaczęli Józefa namawiać na zjeżdżalnie. Trochę się Józef bał, że na tych wymyślnych zjeżdżalniach kręgosłup rozboli go jeszcze bardziej, ale, że to człowiek z poczuciem humoru dał się namówić na małą zjeżdżalnie, z której zjeżdżało się na materacach z twardej gąbki. Żeby było śmieszniej i ciekawiej położył się na tym materacyku na brzuchu, twarzą w dół i heja do wody. Jak materac uderzył w wodę to uderzył go również w usta i górną protezę. Ta natychmiast wypadła do wody. Jak Józef wynurzył się z wody jego żona, która na ten cudny zjazd patrzyła od razu zauważyła, że coś się stało. Spojrzawszy mu na twarz zaraz zrozumiała.Zaczęła się śmiać jak szalona, ale wściekła mina Józefa  ją otrzeźwiła.Pobiegła do krewnych wymyślić co robić dalej z tym problemem. Uradzili, że pójdą do ratowników i poproszą o wstrzymanie na chwilę ruchu na zjeżdżalni, żeby poszukać protezy pod wodą. Ratownicy nie bardzo rozumieli o co chodzi, ale zgodzili się. Józef z kuzynem nurkowali pod wodę tak, że tylko tyłki im nad wodą było widać, niestety poszukiwania się nie udały. Musiał Józef stratę przeboleć, a po przyjeździe poszedł do dentysty nową protezę sobie zamówić. Do dzisiaj wszyscy w rodzinie wspominają jego historię, a Józef śmieje się razem z nimi.

Na dzisiaj to wszystko, Wena wyczerpana. Pozdrawiam

piątek, 22 listopada 2013

Kolejna

Zrobiłam kolejną czapkę. Wzór już znacie. Tym razem inny zestaw kolorów brąz, rudy i kremowy. Włóczka Lanagold Alize. Zużycie ok. 50g z każdego koloru.

To było tak na szybko.
Pozdrawiam