piątek, 1 września 2017

Landrynkowa tunika.

Dzisiaj mały przerywnik. Wkrótce napiszę jeszcze o Andaluzji, a konkretnie o Granadzie i Alhambrze. Dzis jednak chcę Wam pokazać ostatnio ukończone dzieło, a mianowicie moją landrynkę.







Robiłam z bawełny Milk kupionej u Chińczyków. Jest super mięciutka i nie traci formy. Już któryś raz z niej robię i jestem bardzo zadowolona. Druty nr 5 bo robię bardzo ściśle. Wyszło ok 350 gr.
Rozmiar 44. Moja Klementyna nosi 40. więc tunika na nią jest trochę za duża.

Z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona, robiło mi się bardzo dobrze zwłaszcza w takich plenerach.






To piękny ogród z ośrodka agroturystycznego Szczęśliwa siódemka w Karkonoszach, gdzie miałam przyjemność spędzić kilka ostatnich dni wakacji.
Jeszcze kilka zdjęć z tego ośrodka, gdzie panują prawdziwie swojskie klimaty. Polecam :)

Przez ogród płynie strumyk.


 Psy tak samo jak właściciele życzliwe i przyjazne dla gości.
Tak śpią mama i synek, któremu wydaje się, że ciągle jest malutki :)


Tutaj stary Piwosz kompletnie głuchy, co nie przeszkadzało mu czekać, może spadnie coś dobrego ze stołu gości ;-)


Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego razu :)))

3 komentarze:

  1. Przepiękna jest ta Twoja landrynka:)Pogłaszcz tego łakomczucha za uszkiem:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna tuniczka. Choc kolory nie moje, to bardzo podoba mi sie fason, wzór i wykonanie. Pozdrawiam bardzo ciepło:-)

    OdpowiedzUsuń